Konsumencie, uważaj na kryptowalutę DasCoin!

Piramida finansowa jest strukturą, w której zysk konkretnego uczestnika zależy bezpośrednio od wpłat kolejnych osób. Piramida nie inwestuje. Udaje tylko, że to robi, aby ukryć swój charakter i fakt, że zyski uczestników pochodzą przede wszystkim z wpłat kolejnych chętnych. Dlatego do działania wymaga lawinowego dopływu nowych członków, co powoduje, że prędzej czy później upada. Największe korzyści z piramidy odnoszą jej twórcy. W momencie upadku przedsięwzięcia uczestnicy tracą najczęściej całość powierzonych pieniędzy.

Prezes UOKiK podejrzewa, że spółka CL Singapore Pte. Ltd z siedzibą w Singapurze, zajmująca się wprowadzeniem na rynek kryptowaluty DasCoin oraz propagująca sieć niezależnych przedstawicieli „NetLeaders” (wynagradzanych w oparciu o opracowany tzw. Plan Wynagrodzeń NetLeaders) — to piramida finansowa.

W ramach oferty, nabywcy — w zależności od rodzaju wykupionej licencji — otrzymują określoną liczbę cykli wydobycia kryptowaluty DasCoin, którą — zgodnie z zapewnieniami CL Singapore — będą mogli płacić za usługi i produkty oferowane przez spółkę. Jednak obecnie zakup nie przynosi wymiernych korzyści, ponieważ większość usług dla użytkowników jest w fazie testów lub planów, a wartość tej tzw. kryptowaluty jest niewielka.

- Podejrzewamy, że system promocyjny CL Singapore ma charakter piramidy finansowej. W związku z tym czerwcu 2017 r. złożyliśmy do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego wszczęliśmy w październiku bieżącego roku postępowanie przeciwko CL Singapore. Może ono zakończyć się nałożeniem na przedsiębiorcę kary w wysokości do 10 proc. jego obrotu – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK.

DasCoin jest prezentowana jako kryptowaluta, którą każdy może kupić. Spółka CL Singapore, odpowiedzialna za jej wprowadzenie na rynek, proponuje użytkownikom, aby zostali jej przedstawicielami. Muszą się jednak zarejestrować i wpłacić 49 euro. Otrzymują prowizje za sprzedaż kolejnych licencji osobom polecanym i premie za stworzenie zespołu.

- Korzyści są uzależnione nie od sprzedaży czy konsumpcji produktów, a od wprowadzenia nowych konsumentów do systemu. Profity można uzyskać nawet wówczas, gdy polecany nie kupi licencji, ale zarejestruje się jako kolejny przedstawiciel, aby namawiać kolejnych klientów i uczestników systemu. Im więcej osób zwerbuje, tym większy zysk osiągnie spółka, wypłaty bonusów stanowią bowiem jedynie ułamek przychodów, zaś pozostałą część zachowuje przedsiębiorca – wyjaśnia prezes Marek Niechciał.

na podstawie: UOKiK

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami prawnymi, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych - poniżej masz szybkie linki do udostępnień.