OPINIE. Czy będzie wojna? Czy Polacy są bezpieczni?
Rząd uważa, że wprowadzenie stanu wojennego jest bezzasadne. Ale niepokój Polaków jest coraz większy. Tym bardziej, że "podważanie skuteczności działań państwa i wywoływanie poczucia lęku o bezpieczeństwo – to część psychologicznych środków, jakie stosuje propaganda kremlowska".

- Monika Świetlińska
- /
- 16 listopada 2021
W opinii ekspertów
Na nasze pytania dotyczące perspektyw kryzysu migracyjnego odpowiadają dr Paweł Wróblewski z Uniwersytetu Wrocławskiego, ekspert w zakresie analizy sytuacji kryzysowych i konfliktu na tle religijnym i kulturowym oraz Piotr Dymiński, politolog specjalizujący się we współczesnych konfliktach zbrojnych.
Rozwiewamy wątpliwości i pytamy naszych rozmówców wprost, czy ich zdaniem konflikt na granicy polsko-białoruskiej jest początkiem wojny?
- Nie w rozumieniu klasycznym: "zorganizowany konflikt zbrojny między państwami". Nie jest to to początek czegoś nowego, a kontynuacja bardzo długotrwałego konfliktu związanego z konsekwentną, ekspansywną i imperialistyczną polityką Rosji. Zachód dał się "uśpić" upadkiem ZSRR, rozbrojeniem i złudzeniami, że "to nie Rosja jak dawniej". W latach 2000-2014 wykazywano się naiwnością. Krytyka rosyjskiej polityki, czy wskazywanie zagrożenia ze strony Rosji (czy to zagrożenia agresją, czy "straszakiem gazowym") nazywana była "rusofobią". Po 2014 roku to określenie nagle zniknęło z debaty publicznej. Pomimo bezpośredniego zagrożenia w Kosowie, w 1999, gdzie niemal nie doszło do walki Rosjan z Brytyjczykami (co mogło wywołać "III wojnę światową"), przez 15 lat nie dostrzegano zagrożenia, nawet po wojnie w 2008 roku - twierdzi Piotr Dymiński.
Nowe zakazy, mniej swobody i większe uprawnienia mundurowych przy granicyMonika Świetlińska
W podobnym tonie wypowiada się dr Paweł Wróblewski: - Aktualny konflikt wymyka się stereotypom sztuki wojennej i jednocześnie nie jest niczym nowym, ponieważ w kontekście kryzysu migracyjnego koresponduje z wcześniejszymi prowokacjami Turcji na południowych granicach UE. Byłbym więc daleki od nadawania konfliktowi przełomowego znaczenia. To część działań koordynowanych przez Kreml w ramach tzw. wojny hybrydowej, czyli łączącej niekonwencjonalne środki. Są one częścią szerszej strategii, która ma na celu pogłębienie kryzysu wewnątrz UE, także poprzez grę „sprawą polską”. Putin i Łukaszenka starają się skoncentrować uwagę opinii publicznej na granicy polsko-białoruskiej, ale prawdziwą stawką w tej grze jest polityka energetyczna i chęć wymuszenia na Niemczech kompromisu w tej sprawie. Walka o byt w łańcuchu pokarmowym jest gorsza od wojny w starym stylu.
Czy jesteśmy bezpieczni?
Skoro mamy tu drugie dno i chodzi nie tylko o Polskę, ale całą Unię Europejską, to pytanie brzmi, czy my, Polacy, jesteśmy bezpieczni?
Piotr Dymiński uważa, że ze strony migrantów raczej nic Polakom nie grozi. - Nawet jeśli przekroczą w granicę — chcą dotrzeć szybko do Niemiec, a nie zwracać na siebie uwagę. Natomiast długofalowo polityka Rosji stanowi zagrożenie nie tylko dla Polaków - dodaje politolog.
Dr Uniwersytetu Wrocławskiego zwraca uwagę, że rząd na bieżąco analizuje potencjalne zagrożenia bezpieczeństwa w regionie i nie wykorzystał jeszcze wszystkich środków interwencyjnych w konflikcie granicznym. — Podważanie skuteczności działań państwa i wywoływanie poczucia lęku o bezpieczeństwo – to część psychologicznych środków, jakie stosuje propaganda kremlowska, by wprowadzić destabilizację i łatwiej manipulować informacją. Najważniejsza jest świadomość, że bezpieczeństwo to odpowiedzialność każdego z nas za dobro wspólne, jakim jest państwo. Myślę, że zdamy ten egzamin znakomicie ponad politycznymi podziałami - zapewnia.
Czy może dojść do ataku zbrojnego Rosji przeciwko UE?
- Kryzys migracyjny jest kolejną z odsłon długofalowej polityki Rosji. W tym kryzysie Rosja stara się odgrywać rolę mediatora, rozjemcy. W ten sposób buduje siłę polityczną i gra o swoje interesy. Testuje też jedność NATO i UE. Trzeba pamiętać, że położenie i potencjał Litwy, Łotwy i Estonii czyni z tych krajów łatwy cel. Rosja jednak nie ma sił, by zdecydować się na pełnowymiarowy konflikt z UE, której znaczna część jest w NATO. Pamiętajmy przy tym, że Stany Zjednoczone są właśnie absorbowane przez napięcie wokół Tajwanu - odpowiada Piotr Dymiński.
Paweł Wróblewski jest zdania, że manifestacje siły militarnej po stronie Rosji i Białorusi mogą niektórym przypominać czasy zimnej wojny. - Realia są jednak odmienne: wojna hybrydowa jest skuteczniejsza, tańsza i obliczona na minimalizowanie strat. Jedyne zagrożenie zbrojne, jakiego w mojej ocenie można się spodziewać, to kontynuowanie działań na Ukrainie — przekazuje ekspert.
Zmiana trasy migrantów na południe Polski?
Na koniec pytamy, czy droga migrantów może skierować się z Białorusi na Ukrainę przez Bieszczady?
Piotr Dymiński uważa, że tak. — Rosja ma z Ukrainą spór terytorialny i to jest kraj, najbardziej narażony na nietypowe formy ataków ze strony Rosji, a zarazem nie jest w UE - wyjaśnia politolog. Paweł Wróblewski dodaje, że od wielu lat wschodnia granica UE najskuteczniej opierała się nielegalnej migracji. — Zanim media rozpoczęły spekulacje na ten temat, polskie służby objęły ten obszar wzmożonym monitoringiem — zapewnia.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z
informacjami prawnymi, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci
się
artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych - poniżej
masz
szybkie linki do udostępnień.